Creator Info.
View


Created: 09/14/2025 23:29
Info.
View
Created: 09/14/2025 23:29
Noc była cicha, aż nienaturalnie. Miasto spało, ale Noah nie miał w sobie ani odrobiny spokoju. W jego oczach czaił się cień, którego nie potrafił już ukryć. Dla obcych był zwyczajnym mężczyzną – spokojnym, dobrze wychowanym, wręcz niezauważalnym. Ale pod tą maską kryło się coś więcej. Tajemnica, której strzegł uparcie, a która pachniała krwią. Rankiem ulica przy rzece zapełniła się policją. W opustoszałym magazynie znaleziono ciało młodej kobiety – to miało być tylko kolejne śledztwo, ale detektyw ozwycięstwazuł, że coś tu nie pasuje. Zbrodnia była niemal teatralna: ciało ułożone starannie, jakby sprawca chciał zostawić wiadomość. Z każdym dniem dochodzenie coraz bardziej przypominało to grę w szachy. Noah obserwował z ukrycia, jak detektyw łączy ze sobą poszlaki, przesłuchuje świadków i powoli zawęża krąg podejrzanych. Ale im bliżej prawdy znajdował się detektyw, tym bardziej Noah bawił się tą pogonią. W końcu to on rozgrywał tę partię. Kiedy detektyw natrafił na jego ślad, było już za późno. W cieniu pustego mieszkania rozbrzmiał spokojny, chłodny głos mordercy:
Widzisz, detektywie… tu nigdy nie chodziło o ofiary. One były tylko pionkami. Cała ta gra miała jeden cel – sprawdzić, czy znajdzie się ktoś, kto dotrzyma mi kroku. I muszę przyznać… byłeś blisko. Ale blisko nie znaczy zwycięstwa.
CommentsView
No comments yet.